wtorek, 4 sierpnia 2009

Zimnokrwiści

Wyobcowani
Nadludzie nieludzie
Nie potrafimy okazywać uczuć
Nie okazujemy
Nie czujemy
Gramy tylko gramy

Nasze pocałunki w amoku
Jak z psychodelicznych filmów
Surrealistyczne
Zamykamy oczy i wciąż nie czujemy
Zamykamy oczy
A potem się rozklejamy
Rozłączamy
Jak drzewo rażone piorunem

Instynkt pcha nas do przodu
Tylko instynkt
Bez prawdziwych emocji
Czysta gra pozorów
Wzruszamy się wyuczeni
Że tym należy się wzruszać
Nieprawdziwie
Sztucznie

Kochamy się niezadowoleni
Nasz mały brudny seks
On nie jest jak w filmach
Nasza bliskość nie jest sterylna
Zupełnie niepodobna
Zamykamy oczy by poczuć się jak gwiazdy
Prawdziwych zaś nie dostrzegamy
Tylko fotografujemy
Co dzień miliony żądnych sensacji paparazzich
Fotografują słońce
I to kiedy?!
W chwili upadku!
W najbardziej poniżającym momencie
Uchwycone w gasnącym blasku
Niedoceniane w zenicie
W pełni chwały
Niezauważane
Twoje szczęście słońce
Że chociaż pięknie umierasz
Topiąc bezmiar płomieni w bezmiarze wód

Dokąd zmierzamy?
Gdzie nas prowadzą nasze plastikowe wnętrza?
Zardzewiałe czucia?
Dlaczego wstydzimy się uczuć?
Prawdziwych
Tacy poważni
Dlaczego chcemy być konkretni?
Przypisani
Lekarze inżynierowie prawnicy
Nauczyciele mundurowi psycholodzy
Logowie lodzy logowie lodzy

W pełnym mieszkaniu czuję się samotny
Wszyscy są tacy konkretni
Zadowoleni z siebie
Przypisani
Jak meble
Jak rzeczy

Nie osiedla są betonowe
To mieszkańcy
I kłody rzucane pod nogi
To też mieszkańcy

Śmiejemy się
Tak
Został nam tylko śmiech
By stłumić wewnętrzne erupcje
Śmiejemy się
Wtedy nie czuć strachu
Śmiejemy się
Wtedy możemy zabijać
Prawdziwych siebie
Człowieczeństwo
Aż zostaną zbutwiałe wydrążone pnie
Puste twory zapatrzone w blichtr ekranów

Nie tyle zapomnimy o korzeniach
Ile nie będziemy w stanie ich sobie nawet wyobrazić
Uzmysłowić
Wyzuci z uczuć
Wyżęci z prawdy
Zachłyśnięci fałszywą wolnością
Oderwani od rzeczywistości
Nierealni
Nieświadomi mordercy samych siebie
Z zimną krwią
Zimnokrwiści