Dni liczymy niepoliczalne,
Zegarów kroczą natrętne armie,
Tik-tak, tik-tak
Minuta za minutą płynie,
Wskazówki niczym koło w młynie,
Tik-tak, tik-tak,
Kolejne cyfry kalendarza
I stosy kartek na ołtarzach,
Tik-tak, tik-tak,
O godziny wznosimy modły,
By tryby kiedyś zaniemogły,
By czasu śliskość zardzewiała,
By się wskazówka zatrzymała...
A ona ciągle tik-tak, tik-tak.
I wkoło walka z wiatrakami,
By wiatr zawrócić oddechami,
Tik-tak, tik-tak,
By pauzę włączyć pięknej chwili,
Lub wrócić się gdzieśmy już byli,
Tik-tak, tik-tak,
Móc smołą zalać, choć raz tarczę,
Spojrzeć na czasu ruchy starcze,
Tik-tak, tik-tak,
I licząc przesypiamy życie,
Wieczorem śnimy wciąż o świcie,
Choć świtu wrócić nie umiemy,
Więc żyć czy liczyć, czego chcemy?
A echo wciąż powtarza tik-tak, tik-tak...
sobota, 10 stycznia 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)